Dlaczego śnieg i minusowe temperatury nie oznaczają końca globalnego ocieplenia?
- Hanna Andrysiak
- Feb 26, 2021
- 4 min read
Updated: Apr 2, 2021
Myślę, że wielu z nas kiedyś usłyszało:
Jest mi zimno, więc ocieplenie klimatu nie istnieje.
Przez ostatnie tygodnie częstotliwość takiego stwierdzenia mogła być nawet jeszcze większa, niż dotychczas. No bo kto się spodziewał, że wśród tych wszystkich zmian klimatycznych doczekamy się śniegu i minusowych temperatur utrzymujących się dłużej niż kilka godzin?
A jednak. Śnieg był, minusowe temperatury były, a ocieplenie klimatu wcale nie zniknęło.

Ekstremalnie coraz bardziej
Na początek wyjaśnijmy sobie jedno: ekstremalne zjawiska pogodowe są skutkiem zmian klimatycznych. Może teraz uśmiechasz się pod nosem na myśl, że minus dziesięć stopni to ekstremalne zjawisko pogodowe, ale Hiszpanie byli nieco bardziej zaskoczeni, gdy nagle spadło mnóstwo śniegu. Pamiętam jak jedna z bliskich osób zaśmiała się, że Hiszpanie mają trochę śniegu i nagle całe miasto stoi, bo nie wiedzą co robić. My też śnieg mamy, a jakoś żyjemy.
Tylko, że w Hiszpanii klimat jest inny niż w Polsce (między innymi dlatego wybieramy ją na cel podróży – kto nie lubi poplażować w słoneczku?). Sytuacja, która wydarzyła się w Hiszpanii krzyczy: ocieplenie klimatu to prawda! Trzeba tylko tego głosu posłuchać.
3 lata wstecz
Ale żeby nie było, że te minusowe temperatury to pojedyncza sytuacja, chciałabym wrócić do lutego 2018 roku. Trzy lata temu Europę także nawiedziły mroźne dni, które były skutkiem zmian w atmosferze nad Arktyką. Zarówno tam, jak i nad Antarktydą znajdują się wiry polarne. To obszary niskiego ciśnienia ograniczone przez prądy strumieniowe, które powstają w miejscu, gdzie zimne powietrze styka się z cieplejszym powietrzem. Oprócz tego, że prądy strumieniowe mają całkiem fajną nazwę, to spełniają też ważną rolą – pilnują, aby wir polarny siedział na swoim miejscu i nigdzie nie wędrował. Tylko, że na skutek ocieplenia klimatu te prądy strumieniowe zmieniły swoje położenie – bo różnica temperatur na granicy spada. No i dochodzi do nieciekawego zjawiska: prąd strumieniowy zaczyna nam słabnąć, a wir polarny korzysta z okazji i po długim siedzeniu w jednym miejscu postanawia trochę pozwiedzać. Niestety wybiera m.in. Europę i przynosi ze sobą niskie temperatury.
Tak było zarówno trzy lata temu, jak i podczas pierwszych mrozów w 2021. Ostatnie mrozy były skutkiem "zwykłych" mas zimnego powietrza ze wschodu, ale to nie znaczy, że jest ok.

Zdrowy rozsądek
Myślę, że za bardzo ostatnio kombinujemy. Zamiast posłuchać się naukowców, ekspertów w swojej dziedzinie, którzy alarmują o zmianach klimatycznych, ostrzegają przed niebezpieczeństwem, które to ze sobą niesie, czy gdy stwierdzają, że na świecie jest pandemia, niektórzy z nas (którzy nie są ekspertami w tych dziedzinach – to ważne) nagle stwierdzają, że ocieplenie klimatu nie istnieje, bo im jest (strasznie) zimno, albo pandemii nie ma, bo nie znają nikogo, kto by COVID przechodził. To tak samo, jakby stwierdzić, że Afryka nie istnieje, bo nigdy tam nie byłam, albo, że rak to choroba wymyślona przez rząd, bo jakoś nie słychać, by Biden albo Duda go mieli.
Uwaga
Wiem, że o tym mówi się w kółko, ale też chciałabym powiedzieć, co się dzieje lub będzie działo, gdy nie posłuchamy naukowców i nie zaczniemy bardziej dbać o środowisko:
· Niestety lodowce już topnieją. A skutki tego mogą być naprawdę traumatyczne. Ogromna liczba ludności żyje na wybrzeżach. Gdy poziom mórz zacznie się podnosić, ocean zaleje mnóstwo miejscowości na wybrzeżach i ludzie będą musieli znaleźć inne miejsce do życia.
· Dodatkowo ogromne masy słodkiej wody (bo taka znajduje się w lodowcach) trafią do oceanów (które z kolei są słone). Nie, nie oznacza to, że ze słonej wody zrobi się słodka i deficyt wody pitnej nagle zniknie. Oznacza to, że przyroda morska będzie powoli umierać, bo niestety gatunki słonowodne nie będą potrafiły przeżyć w słodszej wodzie. A jak zabraknie ryb, to zabraknie jedzenia.
· O tym, że będzie troszeczkę gorąco większość już chyba wie, więc nie będę się rozpisywać.
· Zniknie nam najpiękniejszy ekosystem wodny – rafa koralowa. (Bardzo polecam dokument „Chasing Coral” na Netflixie). Ona jest szczególnie wrażliwa na zmianę średniej temperatury wody (która wzrasta). Koralowce umierają i będą umierać, jeżeli nic się nie zmieni. A tam także żyje mnóstwo gatunków ryb. Gdy ich nie będzie, zniknie kolejne jedzenie.
· Będzie jeszcze więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych. Nie mówię tu tylko o mrozach, które dla nas nie są niczym strasznym. Mowa o tornadach, huraganach, suszach, gwałtownych burzach, silnych opadach i innych zjawiskach, które do przyjemnych nie należą. Co gorsza – są niebezpieczne, mogą zginąć ludzie, a nasz dobytek zostanie doszczętnie zniszczony.
· I niestety deficyt wody – to już jest ogromny problem. Spróbuj sobie wyobrazić, że będzie jeszcze gorzej.
Chyba nikt nie chciałby mieszkać w świecie opisanym w tych 6 podpunktach. Niestety większość z nich już teraz się dzieje.
Co zatem robić? Na dobry początek spróbować przekonać tych, którzy mają własne teorie, że nie mają racji. Niestety jest to jeden z najtrudniejszych kroków (nikt nie lubi słuchać, że się myli). Pomimo tak rozpowszechnionego dostępu do edukacji, ten krok może zająć o wiele więcej czasu, niż byśmy chcieli.
Dlatego im wcześniej tym lepiej. A jak nie będą chcieli Cię słuchać, pokaż im te dwa niedźwiedzie polarne, które płaczą nad topniejącym domem.
Wcale nie muszą uważać, że są słodkie. Po prostu uświadom ich, że będą musieli je gościć w swoim domu, bo ktoś (ciekawe kto?) niszczy ich środowisko naturalne.

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony pixabay.com
Commentaires