top of page

Rozmowa z kobietami na temat ich warunków pracy, które do ludzkich nie należą

Updated: Apr 2, 2021

Przeprowadziłam rozmowę z kilkoma kobietami na temat tego, w jakich warunkach pracują. Jestem zszokowana tym, że niektórzy pracodawcy naprawdę nie mają serca. Zresztą, zobacz sam/a.


Kobieta 3

Nigdy nie chciałam tu trafić. Rodzice nie raz mi opowiadali jakie rzeczy się dzieją w tego typu miejscach i jako mała dziewczynka budziłam się w środku nocy ze strachu. Problem w tym, że tu jest o wiele gorzej niż w moich snach.

Nikt nie mówi na zewnątrz o tym, że jesteśmy przetrzymywane w ciemnych pomieszczeniach, w których czuć smród każdej naszej wydzieliny, bo o higienę nikt tu nie dba. Nikt nie piśnie ani słowem o tym co nam robią, gdy nikt nie patrzy. Pani myśli, że chodzi o bicie? Każda z nas by chciała, by chodziło tylko o uderzenia. Oni nam wyrywają włosy, przycinają paznokcie do krwi, nie przejmują się, gdy „niechcący” złamią nam kości. A o naturalnym świetle to każda z nas marzy. Dawno już go nie widziałam.

To nie jest tak, że nie lubię kobiet, z którymi jestem umieszczona. Wspieramy się jakoś, żeby to wszystko przetrwać. Tylko, że wolałabym, żeby nas było chociaż o połowę mniej. Na początku życie w ciągłym ścisku, bez miejsca na siadanie, o leżeniu już nie wspominając, naprawdę było strasznie trudne. Po pewnym czasie się przyzwyczajasz, ale nadal to nie jest nic przyjemnego. Ci, którzy mają klaustrofobię przechodzą tu męczarnie.

Nie chcę nic mówić o tym jak wygląda produkcja. Jesteśmy do tego zmuszane i tyle. Naprawdę nie mam siły opowiadać, jak to robią, Pani by tego nie wytrzymała.


Kobieta 2

Co Panience powiedziała? Że u nich jest ciasno? Dobre sobie! To chyba u nas nie była. Wszyscy chodzą i gadają, że u nas jest lepiej, a ja bym zaryzykowała stwierdzenie, że jest tak samo. No tak, nie trzymają nas w ciasnych pomieszczeniach, tylko w jednym ogromnym, gdzie ścisk jest jeszcze większy. Pierdzielą, że każda z nas ma swoje miejsce, ale czasami z jednego korzysta kilka kobiet.

Zawsze jestem oburzona, gdy ludzie mi mówią: nie narzekaj, nie masz najgorzej. To ja zapraszam do mnie, zobaczymy ile godzin wytrzymają takie mądrale. Dostępu do światła też nie mamy. To, że jesteśmy w jednej przestrzeni nie znaczy, że jest ona na świeżym powietrzu!

I dziw się potem człowieku, że młodo umieramy.


Kobieta 1

Nie uważam, że mam najgorzej. Mam lepsze warunki niż one, ale nie mogę dać słowa, że wszystkie zakłady mojego producenta wyglądają tak samo. U nas całkiem o nas dbają, ale moja koleżanka, która pracuje u tego samego faceta, tylko w innym zakładzie, już nie ma tak kolorowo.

Są zamknięte w hali, a domniemana większa wolność objawia się tym, że mają malutkie okienka przez które mogą wyjść na dwór. W praktyce wygląda to tak, że przy tak dużej ilości pracownic, nie wszystkie mają okazję wyjść na świeże powietrze. A pewnie domyśla się Pani, jak kilka minut na zewnątrz jest ważne przy takich warunkach. Dobrze czasami oddychać czymś innym, niż fekaliami.


Kobieta 0

Jak słucham od koleżanek po fachu co one przeżywają, to nie chce mi się wierzyć. Oczywiście nie mówię, że jest to raj na Ziemi, ale no jak Pani już była w tylu zakładach, to chyba Pani przyzna, że mamy najlepiej.

Oczywiście dla niektórych nadal najważniejsza jest produkcja, a nie dobro pracowników, ale to już indywidualne kwestie. Nam akurat zapewnić dostęp do świeżego powietrza no i nie faszerują nas jakimiś GMO czy innymi świństwami.

Jestem wdzięczna Bogu, że trafiłam właśnie tutaj. Boję się, że w innych warunkach bym nie przeżyła. Chociaż wiadomo, wolałabym w ogóle nie znajdować się w tego typu zakładach produkcyjnych.


Niema zgoda

Gdyby kury umiały mówić, to powiedziałyby właśnie to. Każda z innego chowu, po kolei: klatkowego (3), ściółkowego (2), wolnowybiegowego (1) i ekologicznego (0). Właśnie tymi numerami są oznaczone jajka, pochodzące z danych chowów. I to od konsumenta zależy, które z nich kupi. Na który los kur da niemą zgodę. Jest jednak haczyk: im gorsze warunki tym niższa cena.

Sieci handlowe biorą sprawę w swoje ręce

Tym bardziej cieszy wiadomość, że największe sieci handlowe (głównie spożywcze) chcą wycofania jaj 3 ze sprzedaży, a co za tym idzie: zmniejszyć ich produkcję. Oczywiście nadal kupując wyroby, w których są jaja (np. makaron), możemy trafić na producenta, który wykorzystuje jaja z chowu klatkowego. Jednak możliwość kupna trójek w sklepach będzie się stopniowo zmniejszać. To znaczy, że nasza jajecznica będzie pochodzić z może nie najszczęśliwszej, ale na pewno szczęśliwszej kury.

Oczywiście możesz zaprzestać tego już teraz, unikając szerokim łukiem jajek o najwyższych numerach. Cena jest faktycznie wyższa, ale jeśli nas stać, warto się zastanowić, czy chcemy, aby kury przeżywały to, co pierwsza kobieta z tego wpisu.

Podrzucam link do rankingu sklepów opracowanego przez Otwarte Klatki. Wystarczy kliknąć tutaj.

Podczas pisania tego postu korzystałam z informacji dostępnych na stronach Otwarte Klatki oraz Krytyka Polityczna.


Comentarios


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Hanuta Matata. Proudly created with Wix.com

bottom of page